Seria „Biznes z pasją” przedstawia kreatywne produkty rodzimych twórców.
Jest taki serwis internetowy co się Lifetramp zowie. Pozwala Ci spędzić jeden dzień z osobą, która wykonuje ciekawy zawód lub prowadzi interesujący tryb życia. Tam też dowiedziałem się o Darii Mielcarzewicz, artystce i miłośniczce literatury, która prowadzi z przyjaciółmi nietuzinkowy Sklep z cytatami. Pomysł równie wyjątkowy co jego nazwa. W Sklepie możecie kupić cytaty Bułhakowa, Witkacego, Lorda Vadera czy też sparodiowanego Paulo Coelho wydrukowane na czym tylko dusza zapragnie.
Jacek Prześluga ujął w sposób barwny na swym blogu czym dla niego jest to przedsięwzięcie:
„Prosty aż do bólu, fenomenalnie intrygujący pomysł na biznes, który nie ogłupia, pozwala twórczo rozwijać się i jeszcze (mam nadzieję) przynosi dochód. Na wszystkim, co tylko można sobie wyobrazić w Sklepie Z Cytatami można umieścić cytat. Od ołówka po torbę, od papierośnicy, zegara i lupy aż po koszulki i parasole. Wszystko jest lub może być cytatem!”
Mój zachwyt nad ideą i realizacją był równie duży, więc postanowiłem, że muszę się dowiedzieć czegoś więcej na temat projektu i przybliżyć Wam sylwetkę artystki w ramach serii „Biznes z pasją”.
Paweł Montwiłł: W jaki sposób artysta, który chce zabrać się do zarabiania na swojej twórczości przechodzi od pomysłu do sklepu z własnymi pracami i sklepem online?
Daria Mielcarzewicz: Z pomocą przyjaciół i bardzo płynnie 🙂 Sklep nie powstał od razu. Po zrobieniu pierwszego projektu miałam ochotę narysować następne. Gdy zebrało się około dwudziestu, czy trzydziestu, przez dwa miesiące sprzedawałam tylko koszulki przez stronę naszej agencji reklamowej Rekord. W tym czasie na facebooku stworzyłam profil “Daria rysuje Oni mówią”. Fanów powoli przybywało, koszulki sprzedawały się dobrze. I moi przyjaciele zaproponowali, że może zrobilibyśmy sklep. Najpierw powstał stacjonarny, a dwa miesiące później – internetowy. Agencja reklamowa Rekord jest “matką” Sklepu z cytatami.
PM: Gdzie oprócz Facebooka, strony internetowej i sklepu stacjonarnego promujesz jeszcze swoje prace (on-line i off-line)?
DM: Wszędzie tam, gdzie okazjonalnie pojawię się z racji współpracy przy różnych projektach. Np. gdy przygotowywałam projekty dla Łazienek Królewskich, to oczywiście oni pisali o nas na swojej stronie, mieliśmy też swoje stoisko w Warszawie przez weekend. No i gdzieś się rozeszły wtedy moje projekty na sześcu tysiącach pocztówek. Gdy robiłam projekty dla festiwalu Poznań Baroque, to moimi plakatami w dużym formacie były oklejone słupy w mieście. Gdy wsparliśmy inicjatywę Design dla Szkół, to portal eXspace umieścił nas u siebie. Gdy nawiązaliśmy współpracę z Muzeum Archeologicznym, to moje projekty trafiły na gadżetach do ich sklepu muzealnego. I tak dalej. Tak to działa. Teraz na przykład maluję czytelnicze projekty w parku, w Poznaniu, na ścieżce dla biegaczy.
Ponadto nie na wszystko mam wpływ. Machina się rozpędziła i promocja Sklepu z cytatami odbywa się też już poza moją świadomością. Często odnajduję przypadkiem zdjęcia naszych artykułów na Instagramie (opatrzone hasztagiem “sklepzcytatami”). Jednym z milszych i zaskujących akcentów nas promujących był tekst Pana Jacka Prześlugi – prawie pean (haha), o którym nic nie wiedziałam, że powstawał. Dowiedziałam się po fakcie. Niektórzy piszą o sklepie (np. na blogach) i nas nie informują o tym – znajduję potem takie miłe wpisy i się cieszę 🙂
PM: Będąc artystą, kontrolujesz proces od samej idei po gotowy produkt. Co jest w tym wszystkim najbardziej fascynujące?
DM: Cieszy mnie to, że wszystko co sobie wymyślę i zaprojektuję może przeobrazić się w realny (i estetyczny) przedmiot, który stanie na półce, którego kod wprowadzi się do kasy itd.
PM: Powiedzmy, że spodobała mi się jedna z Twoich prac. Na czym mogę ją mieć wydrukowaną?
DM: Większość gadżetów jest już gotowa, więc możesz dostać wszystko, co jest na półce. Na przykład z Proustem możesz kupić leżak, pocztówkę, kubek, koszulkę, torbę, notes, plakat, magnes, poduszkę. Ale już nie zakładkę papierową czy cukierki. Nie każdy projekt umieszczamy na każdym artykule. Możemy na specjalne zamówienie zrobić na przykład plakat w niestandardowej wielkości, ale zasadniczo trzymamy się tego, co już zostało wykonane i jest w magazynie. Jakkolwiek jesteśmy otwarci na nietypowe zlecenia.
PM: Jakie masz pomysły na dalszy rozwój marki w ciągu najbliższych 2 lat? Nowy typ rysunków? Nowe formy?
DM: A czy takich rzeczy przypadkiem się nie zdradza? 🙂
PM: Czy masz znajomych-artystów, którzy pracują w innym zawodzie, ale chętnie żyliby z tworzenia?
DM: Tak, ale znam też takich, którzy realizują się twórczo i zarabiają na tym. Na przykład moja Mama. Ale znalazłabym też przykłady wśród rówieśników. Zazwyczaj wtedy tej osobistej pracy twórczej towarzyszą też inne projekty (bardziej lub mniej autorskie). Tak samo zresztą jest ze mną.
PM: Wspominasz o tym, że prowadzenie sklepu zajmuje Ci dużo czasu. Co jest najbardziej pochłaniające?
DM: Bieżączka. Odkąd przeprowadziliśmy się i w jednym lokalu mamy agencję reklamową i sklep, obowiązków jest więcej. Zajmuję się nie tylko wysyłkami, obsługą klienta i projektowaniem (najmniejsza część całości!), ale i kontrolowaniem strony, aktualizowaniem artykułów, zdjęć, cen, stanów, odpowiadaniem na maile, odbieraniem telefonów i prowadzeniem fanpage’a na facebooku. A oprócz tego (czy raczej przede wszystkim) mam obowiązki w agencji reklamowej.
PM: Dziś artysta musi też być marketerem, organizatorem, sprzedawcą – czy udaje Ci się przeznaczać konkretny czas w ciągu dnia na tworzenie?
DM: Raczej nie udaje mi się zaprojektować niczego między 9:00 a 16:00. W wakacje było spokojniej, więc udało mi się zrobić nowe przypinki, kilka gadżetów, projekt nowej gry itd. Czasami więcej zrobię w sobotę. Ale zazwyczaj kolejne twarze do galerii (i inne projekty) powstają wieczorami w domu.
PM: Pracowałaś z Muzeum Archeologicznym nad jednym projektem – w czym taka praca różni się od tego, jak sama tworzysz?
DM: Od tego, co robię sama w sklepie? To coś zupełnie innego. Pracuję wtedy na konkretne zlecenie. Ważne są terminy, rozmowy, spełnianie oczekiwań, przyjmowanie sugestii itd. We współpracy z muzeum było akurat wyjątkowo, bo miałam wolną rękę we wszystkim, musiał tylko zgadzać się budżet. Ale bywa i tak, że trzeba wykazać się cierpliwością 🙂 Najbardziej lubię samo wyzwanie nowych projektów i ich różną energię.
PM: Daria, bardzo dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów!