Seria „Biznes z pasją” przedstawia kreatywne produkty rodzimych twórców.
Było ich trzech a połączyła ich pasja do rozwiązania problemu, który dostrzegli na rynku modowo-lifestylowym – brak oryginalnych akcesoriów o unikalnym designie i zalew produktów słabej jakości. Postawili na wyjątkową stylistykę, lokalną produkcję oraz kolekcje z limitowanym nakładem.
Tak powstała polska marka Tailors Inc., z której współtwórcą, Marcinem Grajcarem, miałem przyjemność przeprowadzić wywiad pytając go o:
- kapitał potrzebny na start,
- kanały sprzedaży swoich produktów i koszty dotarcia do klientów,
- czym starają się wyróżnić na tle konkurencji,
- jak radzą sobie z organizowaniem szycia swoich kolekcji w Polsce,
- kto zaprojektował im genialne logo,
- jak widzą swój rozwój w najbliższych 3 latach.
Tailor Inc. to kolejny przykład obok Bukszpanu i Darii, która rysuje cytaty, który pokazuje, że dzisiaj, dużo łatwiej niż kiedykolwiek można stworzyć własną markę produktów kreatywnych. Wszystko dzięki zapotrzebowaniu odbiorców na oryginalne produkty, stosunkowo taniej i skutecznej promocji w Internecie oraz coraz niższym kosztom wejścia w tego typu przedsięwzięcie.
Realia prowadzenia biznesu modowo-lifestylowego
Paweł Montwiłł: Ile potrzeba kapitału by ruszyć z takim biznesem? Zapewnienie sobie odpowiednich stanów magazynowych jest zapewne kosztowne.
Marcin Grajcar: Od samego początku przyświecała nam idea „trzymania kosztów za pysk” 😉 Do rozpoczęcia działalności wystarczyło nam kilka tysięcy, które wyłożyliśmy z naszych oszczędności. Oczywiście wiązało to się z paroma analizami kosztów i dostawców, przewidywanego popytu na konkretne produkty, a przede wszystkim z użyciem elementów leanowego podejścia – kanban, małe serie produkcyjne, ograniczenie strat materiałowych w produkcji itp.
PM: Gdzie sprzedajecie produkty poza Waszą stroną?
MG: Sprzedaż mamy podzieloną na dwa kanały on-line i off-line. Mamy nasz sklep internetowy, a ponadto sprzedajemy produkty przez pakamera.pl i mustache.pl. Przy okazji nowej kolekcji w tym roku będzie można znaleźć nas również na showroom.pl i mybaze.com. Dla fanów tradycyjnej sprzedaży istnieje również opcja fizycznego zapoznania się z naszymi etui w sklepach stacjonarnych Idea Fix w Krakowie i Geszeft w Katowicach oraz przy okazji różnego typu targów dizajnu i odzieży w Łodzi, Katowicach i Krakowie.
PM: Koszty sprzedaży i marketingu są zazwyczaj bardzo wysokie przy tego typu produktach – wyróżnienie się na tle konkurencji musi być nie lada wyzwaniem bez dużych budżetów bo firm oferujących akcesoria do telefonów i laptopów jest sporo. Jak sobie z tym radzicie?
Jest z tym całkiem nieźle, trzeba przyznać. Środki przeznaczamy głównie na boostowanie postów i naszego fanpag’a na Facebooku. Do tego dochodzi umiejętne organizowanie promocji oraz konkursów i umieszczanie ich w odpowiednim czasie. Poza tym skupiamy się na zaistnieniu w magazynach i portalach modowych/lifestylowych.
Dużą role odgrywa również obecność na wspomnianych Pakamera i Mustache, co pozwala nam zwiększyć zasięg. I tak na dobrą sprawę to wystarcza, ponieważ pod uwagę należy wziąć jeszcze pocztę pantoflową, ponieważ nasze produkty naprawdę się podobają 🙂
Nie stawiamy się w jednym szeregu z firmami oferującymi akcesoria same w sobie – nasz klient jest inny. To świadoma jednostka, która wie czego chce, ceni jakość, dobry design i unikalność.
PM: Co jest w tym biznesie najtrudniejsze?
MG: Można by to określić jednym zdaniem – polskie realia i wszystko co jest z tym związane. Nasze pokrowce są szyte w Polsce, na czym bardzo nam zależało – chcemy pracować z lokalnymi dostawcami. Czasem zdarzają się spore obsuwy z terminami, prototypy pokrowców przypominały bardziej rękawice kuchenne, a pierwsze koszulki przyszły w rozmiarze dziecięcym 😉 To wszystko wiąże się z dużą ilością telefonów, email i nerwówek, ale najważniejsza jest satysfakcja z rozwiązania problemu i stworzenia takiego produktu jaki chcieliśmy.
PM: No właśnie, chciałem Was zapytać przede wszystkim o wady i zalety szycia w Polsce? Ostatnio pisałem o szwajcarskiej firmie Freitag, która w Szczecinie produkuje swoją odzież. Jakości i doświadczenia u nas nie brakuje w tej branży.
MG: Wad jest kilka – niekiedy zdarza się niesłowność i nieterminowość względem zamówień. Można też spotkać się z brakiem know-how odnośnie nowych produktów, co wymaga dużej ilości pracy. Poza tym każdy niewielki projekt będzie musiał liczyć się ze słabszą pozycją negocjacyjną chociażby w wycenach.
Co do zalet to jest ich drugie tyle – jakość jest nieporównywalnie większa chociażby w porównaniu do produkcji azjatyckiej. Ma się większą możliwość w uczestniczeniu w produkcji, bo można pojechać na miejsce i faktycznie wszystko zobaczyć. Takie podejście jak najbardziej polecamy. Nie można też nie wspomnieć rzecz jasna o szybszej i prostszej komunikacji.
PM: Co byście poradzili osobom, które chcą uruchomić własną produkcję w szeroko pojętej branży modowej i lifestylowej? Gdzie mają zacząć?
MG: Przede wszystkim polecamy mieć dużo samozaparcia i zaprzyjaźnić się z prawem Murphy’ego (jeśli jest szansa, że coś może pójść nie tak – to tak się stanie), ponieważ ryzyko czai się za każdym zakrętem (dostawcy, nietrafiony produkt, aspekt ludzki). Żeby je zminimalizować trzeba poświęcić trochę pracy i zastanowić się choćby jak wygląda rynek, z jakimi problemami stykają się klienci i jakie funkcjonalności mogą być dla nich atrakcyjne (całym sercem polecamy Customer Development, mimo że jest to trudne do wprowadzenia w tej branży).
Poza tym taką działalność należy zacząć od dobrego researchu, uruchomić swoje kontakty lub poszukać w googlach – hurtowni materiałów, szwalni, konstruktorów, drukarni itp. Nie należy ograniczać się do wyboru jednego, tylko współpracować z kilkoma, żeby ustalić najlepszą opcję – co doskonale zwraca się w dłuższym terminie. W tej kwestii polecamy Łódź i okolice – to doskonała baza z wieloma firmami, które mogą pomóc w tym biznesie.
I na koniec rzecz chyba najważniejsza – to właściwi ludzie z którymi pracuje się na co dzień w zespole, z których czerpie się wzajemną motywację, inspirację i chęć do działania. Bez tego ani rusz.
Kolekcje, design i logo
PM: Na jakich zagranicznych brandach się wzorujecie?
MG: Nie powiedziałbym, że wzorujemy się na jakichkolwiek markach. Unikamy tego co jest modne – w innym wypadku nasze produkty byłby czarno-białe albo moro, opatrzone gwiazdkami i niegrzeczną typografią. Szukamy swojego stylu w minimalizmie i zdecydowanie bliżej nam do zimnej, skandynawskiej estetyki.
PM: Kto Wam zaprojektował logo? Jest absolutnie genialne!
MG: Za logo odpowiedzialny jest Maciek Polak, który jest naszym grafikiem i zajmuje się social media w naszym zespole. Oprócz tego jest nas jeszcze dwóch – Marcin Stefanowski odpowiedzialny za logistykę i proces produkcji oraz ja – koordynator, który spina wszystko w całość.
PM: Co Was wyróżnia na tle innych producentów podobnych produktów?
MG: Jest to na pewno nasz design, w pełni polska produkcja i szycie ograniczonej liczby produktów. Nie jesteśmy masówką, ponieważ nie liczy się dla nas zysk, a możliwość stworzenia klimatycznego brandu, z unikalnymi produktami, które wyróżniają się w ogólnym zalewie nijakości i których ludzie chcą używać.
PM: Nie sprzedajecie tylko etui na telefony i tablety, ale również czapki i t-shirty. Mnie przyciągnęło właśnie jedno ze zdjęć kolekcji, gdzie wszystko do siebie pasuje – czapka, etui, koszulka i nawet okulary. To jeden ze sposobów na wyróżnienie się?
MG: Powiedziałbym, że to jest kwestia konsekwencji w obranej stylistyce. Chcemy, żeby nasze kolekcje były spójne i miały swój indywidualny charakter, który jednocześnie będzie nas wyróżniać.
PM: Jakie 2-3 produkty najlepiej Wam się sprzedają?
MG: Największą popularnością cieszą się pokrowce na Maca/laptopy 13.3” i 15.6”oraz etui na iPada. Są to głównie wersje z naszymi autorskimi printami.
PM: Jak zrodził się pomysł założenia wspólnej firmy?
MG: Pomysł narodził się w połowie 2013 roku, kiedy wraz z Marcinem nosiliśmy się z pomysłem założenia czegoś swojego. Pod koniec roku spotkaliśmy się z Maćkiem, który jak się okazało, dzieli z nami zainteresowanie i pogląd na działkę modową w Polsce – brak oryginalnych akcesoriów o unikalnym designie i zalew produktów słabej jakości. Dlatego też podjęliśmy ten temat i zaczęliśmy rozmawiać z ludźmi, żeby potwierdzić nasze przepuszczenia. Poza tym wszyscy znaliśmy się już wcześniej – chodziliśmy do szkół średnich w Częstochowie.
Dalszy rozwój
PM: Jak widzicie rozwój swojej marki w perspektywie najbliższych 3 lat?
MG: Jest na horyzoncie kilka rzeczy, które chcemy osiągnąć. W przeciągu 3 lat chcielibyśmy mieć ugruntowaną pozycję na polskim rynku jako brandu kojarzącego się z unikalnymi i funkcjonalnymi akcesoriami. Poza tym kluczowe będzie zaistnienie za granicą i tam budowanie świadomości marki. Nie zapominamy także o rozwoju produktu (ulepszania go wraz z naszymi klientami – obecnie jesteśmy na tym etapie) i rozszerzeniu asortymentu o nowe produkty. Tak więc w 2015 będzie się dziać u nas sporo dobrych rzeczy.
PM: Planujecie sprzedaż zagraniczną np. na Etsy?
Tak, w planach mamy sprzedaż za granicą – głównie przez portale w stylu MyBaze, Showroom czy właśnie Etsy. Rozważamy również opcje wsparcia kampanią AdWordsową. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak nasze produkty przyjmą się za granicą, więc na pewno będziemy szli tą drogą.
PM: Na jakim wydarzeniu będzie można Was spotkać w najbliższym czasie?
W najbliższym czasie będzie o to ciężko, ponieważ skupiamy się teraz na nowej kolekcji i trochę eksperymentujemy. Niemniej w okolicach wakacji powinniśmy zjawić się z produktami w Łodzi albo Krakowie. Wystarczy obserwować nasz fanpage – o każdym wydarzeniu będziemy informować na bieżąco.
PM: Dziękuję za rozmowę i powodzenia w ekspansji zagranicznej!